Witam.
Córka sprzedała w drodze licytacji zestaw 17 ubrań.
Pani po czasie wysłała pieniądze,przesyłkę otrzymała.Dosłałam jej także brakujący sweter,który został przeoczony.Dodatkowo dodałam zupełnie inny spoza licytacji.Jak sie potem okazało brakuje jeszcze jednej rzeczy.Tu pojawia się problem.Pani nie jest zadowolona z „wyglądu” kilku rzeczy i chce częściowego zwrotu kosztów(powód-niezgodność opisu z rzeczywistością),plus naliczyła kwotę za rzecz której brakuje,a tą rzecz moge przecież dosłać,a takiej woli pani nie wyraziła,tylko naliczyła sobie kwotę,aby za nią zwrócić
Kwotę zwrotu naliczyła sama,podając 7 dniowy termin na zwrot tej kwoty,strasząc ustawowymi odsetkami i sądem.
Zaproponowałam zwrot całości kwoty i odesłanie zakupu.Pani nadal przystaje przy zwrocie części kosztów,nadal strasząc sądem.Nie mam pewności,czy rozpakowywała towar przy świadkach(a tak twierdzi).Dla mnie jedynym świadkiem,wiarygodnym,może być kurier i spisanie przy tym protokółu.
Zaproponowałam zmniejszenie kwoty lub odesłanie rzeczy z usterką,aby ją naprawić lub ponowne odesłanie całego towaru,a ja zwracam pieniądze.
Zastanawiam się,jakie to ustawowe odsetki i dlaczego pani wyznaczyła 7 dni i czy może tak zrobić.
Mam dobrą wole współpracy,ale pani widać koniecznie chce „wyłudzić”pieniądze.
Czy muszę zgadzać się na koszty ustalone przez kupującego?
Dodatkowo,pani starszy zgłoszeniem,że to córka wystawiła licytacje na moim koncie.Ja mogłam się sama tym zająć,ale choroba taty,nie pozwala mi na zajmowanie sie tego typu sprawami,a obecna sytuacja równiez bardzo wpłynęła na stan mojego samopoczucia.
Proszę o podpowiedź i radę.
Pozdrawiam